Wilczym trupem
1 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Chyba najbardziej kontrowersyjne obecnie święto w Polsce, w ostatnich latach zostało wyniesione na piedestał przez aktualnie rządzących. Stało się tak zapewne z powodu podjęcia inicjatywy ustawodawczej w zakresie uchwalenia nowego święta przez Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku, tuż przed tragicznym lotem do Smoleńska. Obchody, w wyniku takiego splotu okoliczności nabrały szczególnej wagi, jako ostatnia inicjatywa prezydenta Kaczyńskiego. Z tej okazji w całym kraju odbywa się od kliku lat szereg imprez upamiętniających ten dzień, m.in. ogólnopolski cykl Biegów Tropem Wilczym.
Czy faktycznie Żołnierze Wyklęci zasługują na taki splendor? Co sprawia, że przez lata zapomniani, obecnie są kreowani na największych bohaterów i patriotów współczesnej historii Polski?
Poniższy tekst, biorąc pod uwagę obecne „polityczne okoliczności przyrody” będzie totalnie niepoprawny. Ale mam to głęboko… w kieszeni.
W tragicznym okresie wojennej zawieruchy, losy wielu ludzi toczyły się bardzo różnie. Nie mnie oceniać pojedyncze zachowania jednostek, którzy postąpili lepiej lub gorzej w obronie życia swojej rodziny, lub w trosce o życie własne. Sam nie mam dziś pojęcia (na szczęście) jak bym się zachował w tamtym czasie w sytuacji zagrożenia. W końcu „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.
Należy jednak zastanowić się czy dobrowolne organizowanie się w zbrojne grupy, nawet w założeniu w słusznym celu walki z okupantem, należy zawsze i bezwzględnie rozgrzeszyć, nie patrząc po jakich trupach do tego celu się dąży. A to dążenie – jeżeli w ogóle takie było – wiodło po trupach. I to po bardzo wielu trupach.
Przyjrzyjmy się tym najsłynniejszym, najbardziej wielbionym dziś Wyklętym. Nazwiska: Zygmunt Szendzielarz 'Łupaszka”, Józef Kuraś „Ogień”, Romuald Rajs „Bury”, Antoni Szacki „Bohun” znane są dość powszechnie nawet tym nie będącym zaawansowanymi historykami. Niestety ta popularność idzie w parze nie tyle z kontrowersjami wokół tych osób, ale wręcz z hańbiącymi ich działalność faktami. Nie chcę tu przytaczać, kopiować licznych dowodów na ich zbrodniczą przeszłość. Każdy kto tylko chce, bez trudu znajdzie z pomocą „wujka Google” wszystkie interesujące informacje. Do dziś żyją jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń, żywe dowody na potworność tych, którzy dziś uchodzą za bohaterów. Do dziś w wielu zakątkach kraju stoją groby ofiar wyklętych bandytów, groby kryjące w głębi ziemi wiele niewinnych istnień ludzkich, łącznie z dziećmi od niemowląt zaczynając, na nastolatkach i kobietach kończąc.
Taktyka obrony morderców jest dziś kosmicznie nieprawdopodobna. Na przykład z braku wręcz możliwości podważenia dowodów na zbrodnicze praktyki „Burego”, którego oddział w styczniu 1946 zamordował łącznie 79 osób, w tym spalono siedmiodniowe dziecko i zastrzelono uciekającego z podpalonego domu ojca wraz z jego sześcioletnim i trzymiesięcznym synem, próbuje się metod umniejszenia jego działań jako brak możliwości uznania tego jako ludobójstwo. IPN twierdzi bowiem, że definicja ludobójstwa mówi bowiem m.in., że zabójstw dokonano w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, tymczasem… „Bury nie działał z zamiarem zniszczenia (ani w całości, ani w części) społeczności białoruskiej lub też społeczności prawosławnej zamieszkałej na terenie Polski w jej obecnych granicach. Miał przecież możliwości, by puścić z dymem nie pięć, ale znacznie więcej wiosek białoruskich w powiecie Bielsk Podlaski” (!!!)
Taka narracja Instytutu Pamięci Narodowej, wydawać by się mogło instytucji poważnej, nie tylko woła o pomstę do nieba, ale ewidentnie pokazuje, że gloryfikacja Wyklętych to coś więcej niż tylko utworzenie wydarzenia patriotyczno-rozrywkowego. To próba stworzenia dla nowych pokoleń nowych bohaterów. Dlaczego takich? To pytanie należy skierować do tych, którzy tę narrację tworzą.
Oczywiście, wśród Żołnierzy Wyklętych nie byli sami bandyci. I tym prawdziwym patriotom należy się szacunek i pamięć. Ale tych można czcić z imienia i nazwiska. Ale również z imienia i nazwiska należy potępić morderców i bandytów. Zdjąć z pomników i powiedzieć całą prawdę. I ewentualnie w dniu 1 marca zorganizować ku pamięci ofiar cykl biegów „Wilczym Trupem”.
fot. pixabay.com
Zgadzam się całkowicie z autorem. Nie wolno czcić ludzi, którzy mordowali bezbronnych ludzi tylko za ich pochodzenie. Z jednej strony głosimy moralność a z drugiej bardzo łatwo tłumaczymy oprawców tylko dla tego, że są Polakami.